Aplikacja Azoty Arena

23.07.2016

Katarzyna Gajgał-Anioł, środkowa Chemika Police, prowadzi blog "Moje Tadzikowo", w którym dzieli się z kibicami anegdotami ze swojego życia. Ostatni tekst dotyczy zabawnych sytuacji, w które została "wkręcona" przez członków sztabu szkoleniowego. Poniżej anegdota o "aplikacji Azoty Arena". Pozostałe dwie dotyczące tajemniczych sms-ów i zegarka mierzącego wagę dostępne są TUTAJ

 

Piękny słoneczny dzień. Rozpoczynamy przygotowania do sezonu. W tym roku gramy na hali Azoty Arena. Żebyśmy nie mieli problemów z wejściem na hale dostajemy karty magnetyczne które otwierają drzwi. Już wiedziałam, że będzie stałym punktem programu szukanie tej karty. Postaram się jej chociaż nie zgubić. Stoję pod drzwiami hali i szukam energicznie karty w torebce gadając sobie wkurzona pod nosem.

– Miśka gdzie to wsadziłaś…Jak zwykle posiałaś…

– Co jest Miśka? Czego szukasz? – pyta Przemo

– Tej cholernej karty. Nie mam jak drzwi otworzyć.

Przemo wyciąga telefon przykłada do czytnika i drzwi się otwierają. Wyobrażacie sobie moje zaskoczenie. I to jest ten moment gdzie budzi się moja naiwność.

– Ej jak to zrobiłeś?

– Mam aplikację.

– Coooo???

– No jest taka aplikacja Azoty Arena. Ściągasz ją, wpisujesz hasło do internetu z hali i elegancko działa.

– Taaaa, Serio?

– Serio. Przecież drzwi otworzyłem.

– W sumie tak…dobra lecę do szatni bo zaraz trening.

Zapomniałam o całej sytuacji do momentu jak w domu musiałam znaleźć nieszczęsną kartę żeby jutro spokojnie wejść na hale. W mojej głowie zapaliła się lampka z napisem APLIKACJA. Przestaję szukać karty. Zasiadam sobie wygodnie na kanapie w poszukiwaniu „lepszego”. Jak dla mnie na pewno. Aplikacji przecież nie zgubię. Idealne rozwiązanie dla roztrzepańców takich jak ja. Odpalam mojego ajfona. Wchodzę na sklep i wpisuje ” Azoty Arena”. A tam „Brak wyników dla azoty arena”. Hmm…Jak to? Niemożliwe. Sprawdzam jeszcze raz. To samo. Na pewno się inaczej nazywa. Zaczynam przeszukiwać internet. Wraca mój mąż z pracy. Patrzy na mnie jak w szale przeglądam strony internetowe i czegoś szukam. Rozmowę przeprowadzam nie podnosząc głowy znad komputera.

– Co robisz?

– Szukam aplikacji.

– Jakiej?

– Azoty Arena.

– Co????

– No Przemo mi mówił, że jest taka aplikacja. Nazywa się Azoty Arena. Jak ja ściągniesz i wpiszesz hasło do internetu to co jest na hali to będziesz mógł wszystkie drzwi otworzyć. Dla mnie to będzie dobre, bo ja co chwilę tej karty szukam. Chyba na ajfona jej nie ma, bo nic takiego znaleźć nie mogę…

W tym momencie podnoszę głowę i widzę wzrok mojego męża mówiący.

– Co ty mówisz, jaka aplikacja, jaki internet….???  O czym ty do mnie gadasz kobieto????????

– O nieeeeeee…. Dałam się wkręcić?? Zatłukę Przema jak go spotkam:)))

Przemo ma się świetnie do dnia dzisiejszego. Aplikacja została już z nami na dobre. Przy jakiejkolwiek sytuacji, która się do tego nadaje pada zawsze pytanie.

– Ej ale aplikacje masz?

– Mam..