Dobra robota naszych siatkarek

25.01.2014

Trzecie zwycięstwo w ciągu zaledwie sześciu dni i 9 punktów dopisanych do konta Chemika Police w rozgrywkach Orlen Ligi przynosi wielką satysfakcję siatkarkom, a także wielką radość kibicom, którzy kapitalnie dopingowali swoją drużynę i dodawali sił w trudnych momentach.

- Zrobiłyśmy dobrą robotę w tym tygodniu – powiedziała po dzisiejszym meczu zmęczona i zadowolona z postawy całego zespołu Małgorzata Glinka – Mogentale.

Chemik Police - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:1 (25:21, 25:17, 22:25, 25:12)

Chemik Police: Ognjenović, Werblińska, Mróz, Bjelica, Glinka-Mogentale, Bednarek-Kasza oraz Sawicka (l), Krzos
BKS Aluprof: Nikić, Horka, Lis, Ciaszkiewicz-Lach, Beier, Wilk oraz Wojtowicz (l), Szymańska, Łyszkiewicz, Pelc, Trojan.

MVP meczu: Maja Ognjenović

Wiele było obaw o formę fizyczną naszych siatkarek i o to, czy wytrzymają tak duże obciążenie ilością gier w tak krótkim terminie. Z niepokojem kibice czekali na postawę swojej drużyny zwłaszcza w dzisiejszym meczu z drużyną z Bielska, która prezentuje solidną i skuteczną siatkówkę. Okazało się, że niepokój był zupełnie nieuzasadniony.

- Trzy spotkania w ciągu sześciu dni, to nie był dla nas problem wytrzymałości fizycznej, bo do tego zawodniczki były przygotowane. Problemem była odpowiednia koncentracja, która na tym poziomie gry jest niezbędna i moja drużyna też z tym sobie dała radę – powiedział po meczu trener Giuseppe Cuccarini.

Tej koncentracji na pewno zabrakło w kilku momentach meczu, a już na pewno trzecim secie. Długa, 10 minutowa przerwa nie po raz pierwszy wybiła z rytmu nasze panie i rywalki natychmiast to wykorzystały. Wcześniej jednak w dwóch pierwszych partiach meczu gra toczyła się pod dyktando naszej drużyny, a już czwarta odsłona, to prawdziwa dominacja Chemika Police.

Rywalki z dużym animuszem przystąpiły do tego meczu i od razu zaatakowały. Trudna zagrywka sprawiała kłopot naszym przyjmującym, a Maja Ognienović dwoiła się i troiła, aby z niedokładnych piłek możliwie najlepiej rozegrać piłkę. Nie zawsze się to udawało. W efekcie przyjezdne prowadziły już nawet 8:14. Wtedy w polu zagrywki pojawiła się Anna Werblińska. Mocnymi serwami z wyskoku zasiała zamęt szeregach bielszczanek, a przechodzące piłki, po niedokładnym przyjęciu, od razu lądowały w polu gry BKS Aluprofu po kontrach Katarzyny Mróz czy Any Bjelicy. Gdy po chwili ta siatkarka stanęła za końcową linią boiska, znowu zdobyliśmy serię punktów i był remis 17:17. Wreszcie kiwka Mai Ognjenović, atak z obiegnięcia Agnieszki Bednarek-Kaszy oraz blok w wykonaniu naszej atakującej dały przewagę, którą nasze siatkarki utrzymały do końca seta.

Drugi set to popisowa gra Małgorzaty Glinki-Mogentale. Na dobry początek trzykrotnie skutecznie zaatakowała obok bloku rywalek. Później dołożyła jeszcze jeden punkt, by w końcówce znowu trzy razy z rzędu zbić piłkę nie do obrony. Duża w tym zasługa Mai Ognjenović, która potrafiła oszukać blok rywalek. Sama też zdobywała punkty a to blokiem, a to znów sprytnym zagraniem z drugiej piłki.

Trzecia partia od początku nie układała się po myśli naszej drużyny. Wyraźnie brakowało koncentracji, a przez to dokładności zarówno w przyjęciu jak i w ataku. Wynik był bliski remisu, a prowadzenie się zmieniało. Jednak trzy ataki Heike Beier, as serwisowy Marty Szymańskiej za chwilę blok niemieckiej przyjmującej na Annie Werblińskiej zrobiły przewagę. Jeszcze próbowała poderwać swoje koleżanki Agnieszka Bednarek – Kasza zdobywając 5 punktów z rzędu (dwa blokiem i trzy z ataku) i na tablicy wyników było 20:20, ale w końcówce seta większą skutecznością wykazały się przyjezdne.

- Musimy nad tym popracować, bo znów ten trzeci set nam nie wyszedł – komentowała później wydarzenia z tej części meczu Małgorzata Glinka - Mogentale.

- Nie cierpię tej długiej przerwy – dosadniej wypowiedziała się na ten temat kapitan naszej drużyny, Anna Werblińska.

Czwarty set tak naprawdę dla Chemika Police zaczął się w momencie, gdy przy stanie 12:10 Anna Werblińska nie skończyła punktowym atakiem dobrze rozegranej piłki na lewe skrzydło. Wyraźnie poirytowana tym faktem za chwilę uderzyła nie do obrony z drugiej strony i powędrowała na zagrywkę. Jej serwy z wyskoku, bite z niesamowitą siłą w boczne sektory, w narożniki boiska były nie do przyjęcia przez bielszczanki.

- Zdenerwowałam się po tym nieudanym ataku i potem tak wyszło – skomentowała tę sytuację kapitan naszego zespołu.

Seria sześciu punktów w tym dwóch asów w tym ustawieniu przesadziła o zwycięstwie w czwartym secie i całym meczu.

- Gdybyśmy lepiej weszły w mecz, wykorzystały przewagę w pierwszym secie i kończyły więcej ataków, spotkanie mogłoby mieć inny przebieg – analizowała przyczyny porażki Karolina Ciaszkiewicz – Lach. – Nadzieje wróciły, gdy w trzecim secie zmobilizowałyśmy się, wygrałyśmy. Ale jak Ania Werblińska weszła na zagrywkę, przeciwnik odskoczył na kilka punktów i … czujemy niedosyt, bo byłyśmy dobrze nastawione i przygotowane na ten mecz. Liczyłyśmy może nie na niespodziankę, bo trudno byłoby wygrać, ale przynajmniej na jeden punkt. Nie udało się, trudno. Gramy dalej.

W tym spotkaniu punkty dla naszego zespołu zdobyły: Anna Werblińska – 17 (5 - asów, 1 – blokiem), Małgorzata Glinka – Mogentale – 15 (3 blokiem), Katarzyna Mróz – 12 (3 blokiem), Agnieszka Bednarek – Kasza – 11 (2 – asy, 3 – blokiem), Ana Bjelica – 11 (2 – blokiem), Maja Ognjenović – 4 (2 – blokiem), Izabela Kowalińska – 3 (2 – blokiem).