Bycie "młodą Polką" to nie wszystko

18.07.2017
Rozmowa z Pawłem Frankowskim, prezesem zarządu Chemika Police.
 
- Jak wyglądał proces budowy zespołu?
 
- Przede wszystkim rozsądnie. Mamy określony budżet, zaakceptowany przez Grupę Azoty, naszego głównego sponsora. Udało nam się zakontraktować wartościowe zawodniczki, robiąc to z głową, a nie na hura.
 
- Co jest celem w najbliższym sezonie?
 
- W Polsce bronimy tego, co zdobyliśmy przed rokiem. Zdajemy sobie sprawę, że inne ekipy również się wzmocniły i nie próżnowały w przerwie wakacyjnej, ale my bronimy mistrzostwa i Pucharu Polski. W mojej ocenie zbudowaliśmy jeden z najsilniejszych zespółów w ORLEN Lidze.
 
- A Liga Mistrzyń?
 
- Chcielibyśmy poprawić wynik sprzed roku. Wyjście z grupy jest w naszym zasięgu, a później? Później to już sport, wszystko może się zdarzyć.
 
- 13 zawodniczek w składzie oznacza cięcie kosztów?
 
- Nie do końca tak jest. Stać nas na 14 zawodniczkę, ale jeśli mamy przepłacić siatkarkę, która na to nie zasługuje, to wolimy zostać z 13-osobową ekipą. Trener nie ma z tym problemu, zarząd nie ma z tym problemu, więc taka jest nasza decyzja.
 
- Kiedyś drużyny liczyły 12 siatkarek.
 
- Tak, poza tym nigdzie nie jest napisane, że ekipa ma liczyć 14 zawodniczek. Ponadto... proszę spojrzeć na naszą ligę. Czy wszystkie zespoły liczą 14 zawodniczek? Nie, bo nie warto zatrudniać siatkarki tylko po to, żeby ją zatrudnić.
 
- Media sporo pisały o tzw. "serbskim zaciągu" Chemika. Skąd takie zjawisko?
 
- Młode, utalentowane, a już ograne. Proszę mi wierzyć, z chęcią postawilibyśmy na Polki. Jeśli zawodniczki z Polski i Serbii byłyby równorzędne umiejętnościami, to mielibyśmy "polski zaciąg" w Chemiku. Serbki jednak są dla nas wzmocnieniem. Nie ryzykujemy, po prostu wiemy, że dostarczą nam odpowiednią jakość. Udowodniły to w poprzednich klubach czy meczach reprezentacyjnych. Weźmy taką Biankę Busę. Jest młoda, a ma już na swoim koncie srebro igrzysk olimpijskich. Aktualnie gra w pierwszym składzie reprezentacji Serbii podczas World Grand Prix.
 
- Na rynku nie ma młodych Polek?
 
- Jest kilka nazwisk, którymi byliśmy zainteresowani. Z różnych powodów nie wyszło. Niektóre chciały 100-procentowej gwarancji gry w składzie, czego zagwarantować nie możemy, bo po to budujemy silną kadrę, aby była w niej konkurencja. Ostatecznie skład wybiera trener w oparciu o aspekty sportowe.
Zdecydowana większość oczekuje bardzo wysokiego - jak na swoje umiejętności - wynagrodzenia. Chemik może zapłacić zawodniczce, jeśli ta jest gwarancją odpowiednich umiejętności. Jeśli mamy płacić tylko za status "młodej Polki", no to wtedy takim paniom dziękujemy.
 
- Dlatego jedyną Polką, która dołączyła do nas latem, jest Natalia Mędrzyk?
 
- Tak. Natalii nie zakontraktowaliśmy tylko dlatego, że jest młodą Polką. Po prostu jest dobrą zawodniczką, która dla Chemika jest wzmocnieniem.
 
- W porównaniu z poprzednim sezonem kadra Chemika jest 38 lat młodsza. Taki był zamiar od samego początku procesu konstruowania składu?

- Tak. Oczywiście, nie chcieliśmy odmładzać drużyny za wszelką cenę, ale chcieliśmy sprowadzić siatkarki, które pod okiem sztabu szkoleniowego będą mogły się rozwijać. Są głodne gry, zwycięstw. Mamy w zespole kilka siatkarek doświadczonych, kilka młodych. Liczymy na to, że udało nam się stworzyć mieszankę wybuchową.