Chcę go zdobyć po raz piąty!

3.03.2014

Rozmowa z Katarzyną Gajgał – Anioł, środkową Chemika Police

- Czterokrotnie w swojej sportowej karierze zdobywała pani Puchar Polski. Czy pamięta pani wszystkie te mecze, czy może już zatarły się w pamięci?

- Nie, nie zapomniałam ich, nie zacierają się w pamięci tak istotne wydarzenia. Doskonale je pamiętam, bo były to zawsze bardzo ważne, ciężkie i zacięte pojedynki. Do niedawna zdobywca Pucharu Polski otrzymywał prawo gry w Lidze Mistrzów, więc był to dodatkowy czynnik motywujący dla wszystkich drużyn, bo bez względu na ostateczną lokatę w mistrzostwach Polski można było wywalczyć atrakcyjną premię na następny sezon. Dlatego atmosfera na finałach Pucharu Polski zawsze była gorąca, wszyscy uczestnicy bardzo mocno się mobilizowali, nie było stuprocentowych faworytów i zdarzały się niespodzianki. Dlatego, nie bez powodu, panuje opinia, że puchar rządzi się swoimi prawami. Poza tym w finałach nie ma kalkulacji. Trzeba po prostu wygrać tylko i aż dwa mecze.

- Jedna z pani utytułowanych koleżanek, po odpadnięciu jej drużyny z pucharowej rywalizacji stwierdziła, że brak premii w postaci udziału zdobywcy tego trofeum w Lidze Mistrzów obniża rangę oraz prestiż rozgrywek o Puchar Polski, więc trudno w takiej sytuacji o mobilizację i walkę na całego. Czy zgadza się pani z taką opinią?

- Moim zdaniem zawsze jest motywacja, jeżeli chce się wygrywać, jeśli jest do osiągnięcia jakiś cel. Cztery razy wywalczyłam Puchar Polski i bardzo chcę go zdobyć po raz piąty! Nie ma o czym mówić! To daje możliwość skompletowania podwójnej korony. Dwa razy już mi się to udało i bardzo chciałabym przeżyć to jeszcze raz. To wielki prestiż, wielka radość i satysfakcja wygrać wszystko, co jest do zdobycia.

- Trzy razy Puchar Polski zdobywała pani z BKS-em Bielsko-Biała, z drużyną, która teraz stoi na drodze Chemika Police po to trofeum…

- Przez dziesięć lat gry w tym klubie uzbierało się trochę sukcesów, medali, które zdobyłam razem z dziewczynami. Bielsko to nasz najbliższy rywal w półfinale i wiem, że łatwo nie będzie. Wszyscy szykują się na ten mecz. My rozpoczęliśmy już specjalne przygotowania, myślimy o przeciwniku, opracowywana jest odpowiednia taktyka. Ten tydzień bardzo szybko zleci i zaraz znajdziemy się w hali w Ostrowcu. W czwartek wyjeżdżamy, więc czasu nie pozostało zbyt wiele. Drużyna z Bielska na pewno też czyni podobne zabiegi, zatem zapowiada się twardy pojedynek i wielkie emocje.

- BKS Aluprof Bielsko-Biała ma patent na sukces w rozgrywkach o Puchar Polski. Ośmiokrotnie siatkarki tego klubu sięgały po główne trofeum, jedenastokrotnie zdobywały srebrne medale. Czy beniaminek Orlen Ligi, niedoświadczony zespół w takiej batalii potrafi sprawić, aby tym razem bielszczanki nie powiększyły tego dorobku?

- Doświadczenia nam nie brakuje, przede wszystkim tego indywidualnego, ale także zespołowego, bo dziewczyny, które teraz reprezentują Chemika Police, grały już ze sobą w różnych klubach. Poza tym długi czas już ze sobą trenujemy i rozgrywamy mecze. Sądzę, że istotne w tym pojedynku będzie zachowanie koncentracji od początku do końca, od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Ani na moment nie można sobie pozwolić na jej brak, na zlekceważenie przeciwnika. To jest jeden, decydujący mecz o grze w finale. Na zwycięstwo składa się wiele czynników, ale też może być tak, że zespół będzie miał swój dzień, że wszystko będzie mu wychodziło i wtedy nie ma mocnych, wygrywa lepszy. Chociaż wszyscy uczestnicy turnieju w Ostrowcu będą do niego specjalnie przygotowani, to żadna z ekip nie szykowała jakiegoś szczytu formy na te dwa dni. Wiadomo, zaraz po pucharze zaczynają się playoff-y, najważniejsza część sezonu i to jest priorytet. Stąd może się zdarzyć, czego już doświadczyliśmy niejednokrotnie, że główną rolę odegra drużyna nie będąca faworytem. Nie ulega jednak wątpliwości, że Bielsko będzie mocno zmotywowane na pojedynek z nami, że dziewczyny będą walczyć ambitnie, ale wierzę, że to my wyjdziemy zwycięsko z tej potyczki i z całego turnieju.

- Chemik Police przed rozpoczęciem bieżącego sezonu dwukrotnie grał towarzysko z BKS Alupropfem. Najpierw wygrał 3:2 w swojej hali, a później przegrał w Szamotułach 1:3. W rundzie zasadniczej Orlen Ligi były dwa zwycięstwa 3:0 na wyjeździe i 3:1 w Policach. Sądząc po tym, potraficie wygrywać z ekipą z Bialska-Białej.

- Tak wynika z tych rezultatów, jednak absolutnie nie można się tym sugerować. Fakt, że ważne dotychczas mecze udało się nam wygrać, daje na pewno lepsze nastawienie psychiczne przed kolejnym pojedynkiem, jednak nie może spowodować zbytniej pewności siebie. Korzystny bilans w bezpośrednich pojedynkach jeszcze nic nie znaczy. Oj, nie, nie, nie, nie! Nawet przez sekundę nie możemy stracić koncentracji i mobilizacji. Musimy skupić się nad taktyką i zadaniami, które ustali sztab szkoleniowy, bo jeśli je wykonamy, to będzie się nam grało łatwiej i skuteczniej.

- W meczu w Bielsku-Białej, w listopadzie ub. r., wyróżniono panią tytułem MVP i walnie przyczyniła się pani do zwycięstwa naszej drużyny, zdobywając 16 punktów. Czy i tym razem skuteczna gra środkiem może być kluczem do sukcesu?

- Uważam, że gra środkiem to jest w ogóle sposób na skuteczną siatkówkę, na wygrywanie wszystkich meczów. Dzięki temu dziewczyny na skrzydłach mają łatwiej, bo brak akcji ze środka powoduje, że na tych skrzydłach jest szczelny, podwójny blok. Jako środkowa bloku muszę powiedzieć, że najtrudniej gra się z rywalem, u którego atak rozkłada się równo na wszystkie zawodniczki. Przy dzisiejszej, bardzo szybkiej siatkówce mamy wtedy pełne ręce roboty, żeby to wszystko ogarnąć. Naprawdę nie jest łatwo. Na szczęście w naszej drużynie wszystkie środkowe potrafią z tym sobie radzić i wierzę, że dobra gra środkiem przyczyni się do naszego sukcesu.