Katarzyna Zaroślińska: Przyjechałam po mistrzostwo Polski

23.08.2016

Katarzyna Zaroślińska, nowa atakująca Chemika Police, w pierwszym wywiadzie dla oficjalnej strony klubu.

- Przyznaj się, wybrałaś Chemik, żeby mieć blisko do domu na święta?

- (śmiech). Tak, jestem bardzo blisko Gorzowa i nie ukrywam, że był to jeden z czynników, który brałam pod uwagę w trakcie podejmowania decyzji.

- Jakie były pozostałe?

- Było ich kilka, ale najważniejszy był jeden: Przyjechałam tutaj zdobyć moje pierwsze mistrzostwo Polski. Mam już srebro i brąz, a wciąż nie zdobyłam medalu z najcenniejszego kruszcu. W tym sezonie chcę to zmienić. Chemik jest najsilniejszym klubem w Polsce i tutaj mam największe szanse na osiągnięcie sukcesu.

- Pojawiły się zagraniczne oferty?

- Tak, było ich sporo, kilka na prawdę atrakcyjnych, z bardzo mocnych klubów. Zdecydowałam jednak, że na razie zostaję w Polsce. Być może w przyszłości wyjadę za granicę, tego nie wiem. Skupiam się na najbliższym roku i celach, które chcę zrealizować w Policach. Gramy w ORLEN Lidze, którą chcę wygrać. Mamy również na tyle silny zespół, aby zaistnieć w rozgrywkach Ligi Mistrzyń, na czym również mi zależy.

- Jak wspominasz rywalizację z Chemikiem w poprzednich sezonach? Za czasów Dąbrowy czy Sopotu?

- Zawsze cały sezon czekałam na te mecze, ponieważ uwielbiam grać o stawkę. Chemik jednak zazwyczaj udowadniał, że jest najlepszym klubem w Polsce. Można było z nim wygrać jeden mecz. Nam udało się dwa lata temu w Pucharze Polski i w walce o mistrzostwo. Jednak wygrana trzech spotkań finałowych to co innego. Chemik udowadniał swoją wartość i wygrywał. Zawsze myślałam, że dobrze byłoby zagrać w tak silnym zespole, dlatego cieszę się, że teraz do niego dołączyłam.

- W poprzednich drużynach bezspornie byłaś pierwszą atakującą. W Chemiku rywalizacja będzie trochę bardziej zacięta. Jaki to może mieć na ciebie wpływ?

- Pozytywny. Sezon jest długi, gramy na kilku płaszczyznach. Skoro dołączyłam do drużyny mistrza Polski, to spodziewam się, że rywalizacja będzie zacięta. Mnie to jednak nie przeraża. Postaram się udowodnić swoją wartość, a ostateczna decyzja pozostanie w rękach trenera.