Katarzyna Zaroślińska: Rozbita statuetka przyniesie nam szczęście

23.10.2016

Katarzyna Zaroślińska o wygranym spotkaniu z Pałacem Bydgoszcz w drugiej kolejce ORLEN Ligi. 

Gospodynie sprawiły niespodziankę i wygrały pierwszy set 25:23. 

- Nie wydaje mi się, żeby pierwszy set by wynikiem stresu czy nerwów. Jesteśmy bardzo doświadczonym zespołem i takie emocje raczej nam nie towarzyszą. Inauguracyjna partia nam po prostu nie wyszła. Popełniałyśmy sporo błędów własnych, a do tego Pałac grał bardzo odważnie w polu serwisowym. Ryzykował zagrywką i momentami naprawdę wszystko im wychodziło. My nie mogłyśmy się obudzić, przynajmniej nie na tyle, żeby wygrać – opowiada. 

W drugim secie Pałac prowadził 12:6, ale mistrzynie Polski odrobiły straty i wygrały do 19. 

- Początek drugiej partii był podobny do tego, co działo się w pierwszej. Pałac dalej wywierał presję zagrywką, a my mieliśmy spore problemy. Całe szczęście, że mamy szeroką kadrę. Trener wprowadził na boisko kilka zmienniczek. Zaczęłyśmy grać swoje i od razu wynik był inny. W żadnym momencie nie dopuszczałam do siebie myśli, że możemy mecz przegrać, dlatego cieszę się, że odrobiłyśmy wysokie straty, wygrałyśmy drugą partię, a potem cały mecz - zaznacza. 

Tytuł MVP przyznano Katarzynie Zaroślińskiej, zdobywczyni 22 punktów. Losy statuetki – jak to w Chemiku bywa – okazały się niepewne. 

- Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, żebym rozbiła nagrodę MVP. Myślę jednak, że to moment przełomowy! Pierwszy raz w życiu rozwaliłam statuetkę, to może pierwszy raz w życiu wygram mistrzostwo Polski? Patrząc na poprzedni sezon i wydarzenia związane z Olą Jagieło doszłam do wniosku, że to chyba jest sposób na sukces – żartobliwie komentuje atakująca. 

- Nagrodę trzymałam w szatni, w torebce. Otwierałam torbę i właśnie ta torba spadła na torebkę, w której była nagroda. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła i od razu wiedziałam, co się stało. To musi być jakiś znak, który przyniesie nam szczęście – kończy.