Trener Cuccarini w ogniu pytań

5.02.2014

Na lunch z dziennikarzami sportowymi szczecińskich mediów umówił się dziś w restauracji Park Hotelu trener naszej drużyny, Giuseppe Cuccarini. Przyszedł w towarzystwie żony. W spotkaniu uczestniczyli także prezes klubu, Joanna Żurowska, trener Michał Masek oraz nasze siatkarki: Małgorzata Glinka - Mogentale i Anna Werblińska. Rozmowa przy wspólnym stole dotyczyła refleksji trenera Cuccariniego po miesiącu pracy w Chemiku Police.

Oto, jak odpowiadał trener na pytania dziennikarzy:

- Jaki miał pan plan na ten pierwszy miesiąc pracy w Chemiku Police i czy został on zrealizowany?

- Plan, który sobie założyłem na ten pierwszy miesiąc, został zrealizowany w stu procentach. Zawodniczki zareagowały bardzo przychylnie na moje uwagi i prośby. Cała ekipa – zespół i sztab – pracuje bardzo ciężko i idzie w dobrym kierunku. W dodatku wszyscy pracujący w klubie bardzo mocno wspierali mnie w tych pierwszych tygodniach pracy i tym samym bardzo je ułatwili. Miałem możliwość poznania indywidualnie każdej siatkarki. No i celem było też wygranie wszystkich sześciu meczów. Ciężkich, trudnych, a to także się udało, zatem mogę być zadowolony z dotychczasowej pracy.

- Jaki jest pański plan minimum, a jaki maksimum na ten sezon?

- Przychodząc do klubu dostałem zadanie od zarządu i tego się podjąłem, aby uspokoić atmosferę w drużynie, wprowadzić ponownie dobre wyniki i entuzjazm, który to po bardzo dobrym początku sezonu z czasem uleciał. Moim celem minimum jest uzyskać awans do przyszłorocznej Ligi Mistrzyń, a także spróbować zdobyć Puchar Polski i mistrzostwo Orlen Ligi.

- Czy zanim zdecydował się pan objąć posadę trenera w Chemiku Police, korzystał pan z opinii o drużynie innych osób, o lidze polskiej, czy ktoś panu doradzał?

- Rozmawiałem z kilkoma osobami na ten temat, ale jednym z głównych powodów, dla których przyjąłem ofertę klubu z Polic, była moja ocena możliwości poszczególnych zawodniczek. Według niej, te możliwości są bardzo wysokie i dlatego też potencjał całego zespołu jest ogromny. Lecz nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu, wspólnej pracy. Wtedy dopiero poznaje się tak naprawdę wartość każdej z siatkarek. W pracy trenera zawsze jest ryzyko i jeśli chce się pracować w tym zawodzie, to trzeba je podejmować i zaakceptować.

- Jak pan ocenia poziom Orlen Ligi?

- Polska liga jest bardzo dobra, jest jedną z najlepszych na świecie. Porównałbym ją do ligi rosyjskiej, która ma 3-4 zespoły na najwyższym poziomie i do ligi tureckiej, gdzie gra 5-6 tak samo dobrych ekip. Umieściłbym je na jednym poziomie. Wiadomo, to się zmienia, ale generalnie to jest ten pułap.

- Jak pan ocenia polskie siatkarki grające w naszej lidze?

- Uważam, że polskie siatkarki prezentują bardzo wysokie umiejętności. Mając do wyboru trzy oceny: słabą, dobrą i najwyższą, umiejscowiłbym je pomiędzy dobrą i najwyższą. Moim zdaniem szkolenie młodych zawodniczek w Polsce jest też na bardzo wysokim poziomie.

- Czy brak awansu reprezentacji Polski do mistrzostw świata i przegrana z Belgią w turnieju kwalifikacyjnym była dla pana zaskoczeniem?

- Mecz oglądałem w internecie, zatem odbiór i ogląd miałem nie najlepszy. Trzeba pamiętać, że Belgia jest dobrą drużyną, co pokazała na mistrzostwach Europy. Były duże oczekiwania i presja na reprezentacji Polski. Ale to jest siatkówka, nie da się przewidzieć pewnych rzeczy, dlatego wyniki bywają zaskakujące i czasem rozczarowujące.

- Czy rozważa pan, po przegranym konkursie w 2006 roku z Marco Bonitą, możliwość ponownego ubiegania się o posadę trenera reprezentacji Polski?

- Marzeniem każdego trenera jest prowadzenie narodowej drużyny. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby coś takiego mnie spotkało. Trener, który teraz prowadzi reprezentację Polski, jest wybrany przez polski związek i należy szanować jego, jak i wybór władz. Moim obecnym marzeniem, w związku z decyzją o pracy w Chemiku Police, jest dokończenie jej i osiągnięcie wszystkich zamierzonych celów.

- Czy poznał pan już polską kuchnię?

- Nie było zbyt wiele czasu, abym odwiedzał restauracje, było dużo pracy. Niemniej zdążyłem już się przekonać, że w Polsce je się zupy, są powszechnie serwowane. A ja, bez względu na to gdzie jestem, nie lubię zup.

- Co lubi pan najbardziej?

- Oczywiście włoską kuchnię i makaron. Ale próbowałem pierogi. Smakują mi. Mam nadzieję, że wkrótce lepiej poznam polską kuchnię i znajdę wiele dobrych rzeczy.

- Podczas meczów nie zachowuje się pan jak typowy Włoch. Bardzo spokojnie reaguje na to, co dzieje się na boisku. Czy wynika to z tego, że jest pan przekonany o wartości drużyny i spokojny o wynik, czy takie ma pan usposobienie?

- Trener jest po to, aby pomóc drużynie, a nie krzyczeć na nią. Emocjonalnie podczas meczów reagują i zachowują się kibice, którzy dopingują swoją drużynę. Jest kilku trenerów postępujących w ten sposób na ławce trenerskiej. Według mnie głównym zadaniem trenera jest spokojna i wnikliwa obserwacja gry, aby dostarczyć zawodniczkom jak najwięcej informacji niezbędnych do wygrania meczu. Ale jak osiągniemy sukces, zobaczycie mój włoski temperament i jak potrafię się cieszyć.

- Czy w sytuacji, gdy Chemik Police ma już zagwarantowane pierwsze miejsce w tabeli Orlen Ligi przed rundą play-off, zdoła pan zmobilizować siatkarki do walki o zwycięstwo w meczu z Impelem Wrocław?

- Przygotowania rozpoczęliśmy wczoraj, będą trwały do niedzieli. Będziemy gotowi na ten trudny pojedynek i chcemy go wygrać. Moim osobistym celem jest poznanie drużyny prezentującej w lidze najwyższy poziom, plasującej się w czołówce tabeli. Do tej pory prowadziłem drużynę w meczach z drużynami, które nie są aż tak mocne. To będzie dla mnie duże doświadczenie i możliwość poznania poziomu, jaki prezentuje Impel Wrocław i reszta drużyn z tej najwyższej półki.

Na koniec lunchu każdy z dziennikarzy miał możliwość przeprowadzenia ekskluzywnych wywiadów ze wszystkimi osobami reprezentującymi Chemika Police na tym spotkaniu. Z zaciekawieniem czekamy na publikacje.