Werblińska: Momentami dobra siatkówka, a potem dziewczynki do bicia

7.01.2016

Anna Werblińska podsumowuje turniej w Ankarze, w którym Polki nie zdołały wywalczyć awansu do półfinałów.

Biało-czerwone przegrały trzy spotkania i wracają do Polski bez przepustki na igrzyska olimpijskie w Rio. 

- Momentami grałyśmy naprawdę dobrą siatkówkę. Jednak chwilę później stawałyśmy się dziewczynkami do bicia. Jest nam niezwykle przykro, bo wiem, że każda dziewczyna włożyła serce, dużo zaangażowania. Żadna z nas nie przyjechała tu postać na parkiecie i poklaskać. Starałyśmy się, ale  nie dałyśmy rady. Brakowało nam trochę siły ognia. Rio nie było nam pisane – mówi Werblińska.

Polki w drugim secie spotkania z Włoszkami odrobiły straty i doprowadziły do zaciętej końcówki. W polu serwisowym stanęła Werblińska, jedna z najlepiej serwujących zawodniczek w kadrze.

- Bardzo żałuję, że nie trafiłam. Postanowiłam podjąć ryzyko i uderzyć mocno. Niestety, nie udało się. Tego dnia zagrywka mi nie wychodziła, dodatkowo miałam problemy z kciukiem, co utrudniało podrzut piłki i odbijanie palcami. Na pewno ta zagrywka będzie mi się śniła – dodaje.

W czwartej partii przyjmująca Chemika opuściła na chwilę parkiet, ponieważ zabolały ją mięśnie brzucha.

- Mięśnie się spięły i zaczęło mnie na tyle boleć, że nie byłam w stanie pozostać na parkiecie. Jednak chwilę odetchnęłam, ból minął i mogłam wrócić. Teraz czuję się dobrze – kończy.