Sentymentów nie ma i nie będzie

3.07.2015

Rozmowa z Giuseppe Cuccarinim, trenerem Chemika Police

- Jak przyjął pan wynik losowania i skład grupy „C” Ligi Mistrzyń, do której trafił Chemik Police?

- Absolutnie po losowaniu nie zmienił się nasz cel, który wyznaczyliśmy sobie na nadchodzący sezon Ligi Mistrzyń. Chcemy dotrzeć do Final Four, a więc najpierw musimy zrobić pierwszy krok i awansować z grupy do fazy play-off. Jest to do zrealizowania, jeśli będziemy grali dobrą i skuteczną siatkówkę, którą lubią także nasi kibice. Chcemy spełniać swoje, a także ich marzenia o jak najlepszych wynikach.

- W grupie są nasi starzy znajomi:  Eczacibasi VitrA Stambuł – zwycięzca szczecińskiego final Four i Agel Prostejov – grupowy rywal Chemika Police z ubiegłego roku. 

- Tak, Eczacibasi znam bardzo dobrze także dlatego, że pracowałem w tym klubie trzy lata. Prostejov, wiadomo, graliśmy z tą drużyną, no a Casalmaggiore to przecież zespół z mojego kraju, z Włoch. Wszyscy są mi rzeczywiście dobrze znani.

- Faworytem w grupie jest oczywiście Eczacibasi VitrA Stambuł. Co szczególnie wyróżnia tę drużynę, co jest jej największym atutem w porównaniu z pozostałymi zespołami?

- To jest drużyna, która wygrała Ligę Mistrzyń i zdobyła klubowe mistrzostwo świata. Te fakty mówią same za siebie i świadczą o jej wielkiej sile. Eczacibasi ma na każdej pozycji topowe siatkarki, jak choćby: Larson, Poljak, Furst, Darnel… Ponadto wzmocniono jeszcze skład, bo doszła Oszoy i Amerykanka Kreklow na rozegranie. To rywal z najwyższej półki, grający siatkówkę na najwyższym poziomie. Z kolei Prostejov znamy i dobrze wiemy, że preferuje bardzo szybką siatkówkę, którą potrafi zaskoczyć przeciwnika. W zespole nie ma dużych zmian. W Casalmaggiore doszło do kilku roszad w porównaniu z minionym sezonem, między innymi na rozegraniu za Skorupę jest Lloyd, doszła także Gennari na przyjęcie. Niemniej na wszystkich pozycjach są tam bardzo dobre siatkarki, w tym: Gibbenmeyer, Stevanović, Tirozzi. To także bardzo dobry i wymagający zespół.

- Mecze Ligi Mistrzyń będą także okazją do spotkań włoskich trenerów…

- Prawda, znam się dobrze z trenerami Caprarą z Eczacibasi i Barbolinim z Casalmaggiore, ale sympatyczne spotkania są poza boiskiem. W trakcie meczów jesteśmy rywalami, tak jak nasze drużyny. Wtedy naprawdę sentymentów nie ma i nie będzie.

 

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej w Polityce PrywatnościRozumiem